Wypychanie do samodzielności zniechęca do… samodzielności!

Paradoks? Niekoniecznie. Dziecko może swobodnie eksplorować świat dopiero kiedy jego potrzeba poczucia bezpieczeństwa i bliskości jest wysycona przez kontakt z rodzicem. Analogicznie, dziecko może swobodnie dążyć do samodzielności, dopiero wtedy, kiedy ma pewność, że jest obok niego osoba, która służy mu pomocą kiedy tego potrzebuje. Dopiero gdy ma pewność, że ma bezpieczną bazę, do której może w każdej chwili udać się po wsparcie.

Kiedy nadchodzi okres rozwojowy, w którym dzieci naturalnie dążą do autonomii (koło 18-24 miesiąca życia) ważne jest:

  • By być blisko dziecka i wspierać przy potknięciach.
  • By nie blokować jego chęci samostanowienia o sobie i robienia wszystkiego po swojemu.

Na kolejnym etapie rozwojowym (koło 2,5-3 roku życia) pojawia się kolejny kryzys separacyjny, zbliżenie do rodzica, czasem regres w pewnych umiejętnościach. W takich chwilach rodzice mają taki pomysł, żeby nie wracać do karmienia, towarzyszenia w toalecie, pomagania w ubieraniu. Są przekonani, że dziecko potrafi wszystkie te czynności wykonać samo i zdarza się, że odmawiają im pomocy. Niestety, ma to zazwyczaj skutek odwrotny do zamierzonego. Taki regres w umiejętnościach, które dziecko już posiadło może mieć kilka przyczyn. Jedną z nich może być potrzeba bliskości, bycia zaopiekowanym, sprawdzenia czy rodzice dalej są
dostępni. Im bardziej te potrzeby wysycimy, tym mniej dziecko będzie przeciągać ten okres. Oczywiście musi on swoje potrwać, ale jeśli będziemy z nim walczyć możemy go rozciągnąć w czasie.

Ta zasada dotyczy wszelkich aspektów życia dziecka. Czy mówimy o kontaktach społecznych, zdobywaniu kolejnych umiejętności, adaptacji do placówki czy bycia empatycznym. Ciągnięcie za trawę nie spowoduje, że zacznie szybciej rosnąć a wypychanie na głęboką wodę nie nauczy pływać.